Czują cię tylko umysły poczciwe…

Kwik odrywanych od koryt słychać coraz głośniej. Ale stare tony również pobrzmiewają. Oto dzisiaj, gdy słuchałem przy śniadaniu radio, spłynęły na mnie słowa starego premiera desygnowanego na nowego premiera. Ten zwrócił się z apelem o współpracę do wszystkich, „którym dobro Polski leży na sercach”. To charakterystyczne dla pewnych kręgów.

Jeśli utrzymujemy gdzieś garkuchnię, w której rozdajemy biedocie pomidorową, a w sąsiedztwie otwiera się druga, co to serwuje darmo grochówkę z majerankiem, to nie drzemy mordy, że tamci to zdrajcy, bo każą prostemu człowiekowi żryć grochówkę, a przecież tylko pomidorowa zapewnia spokój, szczęście i dobre zdrowie, podczas gdy grochowa wskazuje na wyraźne zapatrzenie na obce elementy. Nie – i jedni i drudzy zajmują się dobroczynnością dla dobra ubogich. A już preferencje kulinarne ludu nie powinny tu grać roli. Co najwyżej to my winniśmy coś w naszych recepturach poprawić, jeśli chcemy jednak u nas paść oko wdzięcznością gęstego tłumu.

Jeśli decydujemy się brać udział w wyścigu na czterysta metrów, to nie twierdzimy już przed startem, że tylko my mamy moralne prawo do biegu i tylko nasza wygrana zapewni umęczonemu krajowi spokojną przyszłość. A co dopiero, kiedy okaże się, że przegraliśmy! Wtedy trzeba gratulować konkurentom, a nie obrzucać ich gównem, oskarżając o odrażające praktyki seksualne z Ruskimi i Germanami (w tej samej chwili, co też daje do myślenia, jak bardzo nasza wyobraźnia jest chora).

Tymczasem stary-nowy premier bębni z zapałem w stary bębenek. A dychotomia „my dobrzy”, więc automatycznie „tamci źli” ostatnio się nie sprawdziła, więc trzeba wymyślić coś nowego. Czas przyznać, że planowane drogi można mieć różne, ale polityczny cel przyświeca wszystkim ten sam: dobro kraju. (A tak na marginesie: lud uwielbia patrzeć na upadek wielkich tego świata, więc będzie bardzo zadowolony z jasełek, jeśli tylko nowa władza będzie dość mądra, żeby tychże jasełek dostarczyć w sporej ilości.)

Na koniec powtórzę, po raz któryś już, uroczą historyjkę, którą usłyszałem przed laty w ZSRR, bo przypomina mi z bolszewickim wdziękiem, jak tożsame są nasze obecne dzienniki telewizyjne z propagandą sowiecką. „Aby pokazać nowoczesność i dobrą wolę I Sekretarz KPZR, towarzysz Leonid Iljicz Breżniew zgodził się podczas roboczej wizyty w siedzibie ONZ w Nowym Jorku stanąć do biegu na sto metrów wraz z prezydentem USA Jimmy Carterem. Jak można się było domyślać, o wiele młodszy Carter zostawił Breżniewa z tyłu i spokojnie ten dwuosobowy bieg wygrał. No i jak relacjonowały te zawody media sowieckie? >>W biegu dobrej woli przywódców światowych nasz I Sekretarz zdobył zaszczytne drugie miejsce. Ze wstydem trzeba też powiedzieć, że prezydent USA przybiegł przedostatni<<”.

7 myśli na temat “Czują cię tylko umysły poczciwe…

    1. Tenże biskup własny patos potrafił redukować:

      „Wdzięczna miłości kochanej szklenice!
      Czuje cię każdy i słaby i zdrowy;
      Dla ciebie miłe są ciemne piwnice,
      Dla ciebie znośna duszność i ból głowy.
      Słodzisz frasunki, uśmierzasz tęsknice;
      W tobie pociecha, w tobie zysk gotowy.
      Byle cię można znaleźć, byle kupić,
      Nie żal skosztować, nie żal się i upić!”

      Pozdrawiam

Możliwość komentowania jest wyłączona.