Sehnsucht nach dem Trog

Namnożyło się ostatnio wpisów u rozczarowanych bywalców dotychczasowych koryt. W wielkim skrócie: dziewczyny i chłopaki podają z zapałem różne przykłady świadczące o tym, że to właśnie ich ugrupowanie wygrało. No bo, mówią: czego wy jeszcze nie rozumiecie, skoro przedstawiam tak oczywiste, matematycznie niepodważalne przypowieści? Na przykład taką: „Cztery osoby zbierały w sadzie jabłka. Adam zebrał 420 kilo, Bogdan 310, Celina 280, a Dominik tylko 130. Oczywistym jest, że to Adam wygrał, bo 420 to więcej niż 310 i więcej niż 280, a tym bardziej więcej, niż 130. Dlatego to Adam słusznie został królem jabłek. I dlatego właśnie udowodniłem / udowodniłam to, że to nasza partia wygrała”.

Nie wiem, jak to jest w szkołach teraz, ale za Gomułki (bo dalej pamięcią nie sięgam; dinozaurów też – ze wstydem wyznaję – nie pamiętam) trzeba było, od czasu do czasu, układać „zadania z treścią”. Na stopnie. Ci odrywani właśnie od koryta albo z rozmysłem kłamią w żywe oczy, albo byli wyjątkowo marnymi uczniami, albo wymogi się zmieniły i umiejętność układania zadań do narzucanych danych zanikła nawet wśród tych, którzy buńczucznie liczą się za kwiat narodu. Przykłady muszą bowiem odpowiadać rzeczywistości, bo – w przeciwnym razie – tylko ośmieszają zarówno autora, jak i promowaną przezeń ideę.

Właściwym zadaniem będzie tu takie, które położy nacisk na przekroczenie pewnego progu: „Właściciel roweru powiedział, że sprzeda go temu, kto zapłaci więcej. Zgłosili się: Adam, który miał 420 złotych i grupa składająca się z Bogdana, Celiny i Dominika (310 + 280 + 130 = 720 złotych), którzy powiedzieli, że chcą kupić rower na spółkę. Właściciela zupełnie nie przekonało utyskiwanie Adama, twierdzącego, że ma przecież więcej, niż którykolwiek z konkurentów. Dlatego Adam musiał obejść się smakiem”.

A dlaczego taki tytuł („Tęsknota za korytem”)? No bo – ponoć, jeśli wierzyć boleściwym kwikom znad tych koryt, teraz z tej strony Wisły będzie się mówić po niemiecku („Sehnsucht nach dem Trog”), a z tamtej – po rosyjsku („Тоска по корыту”). Kto bronił się uczyć?

11 myśli na temat “Sehnsucht nach dem Trog

  1. Z tej… z tamtej strony Wisły…
    A po jakiemu między rękami i nogami owej naszej Królowej Rzek? Bo przecież nim Wisła staje się Wisłą, wpierw jest Białą Wisełką i Czarną Wisełką. A na końcu jest Nogatem i Leniwką. Mnie geografii uczono za Bieruta i Gomułki nie za Czarnka i szemranej kompanii… Bo że w oficerskiej – sanacyjnej willi na Żoliborzu, która prawem kaduka przeszła na rodzinę Nieuka, ów Nieuk „wchłaniał” [wiem…wiem… to przesada, bo nawet prawa jazdy na rower nie potrafił zrobić] wiedzę w marksistowskim bełkotingu [the marxist beucotting], którego nie trawią dziś ani „szkopy” ani „kacapy”, jasne jest nawet dla obywatela drugiego sortu z wiadomymi genami w zdradzieckiej krwi…
    ——————————————–
    P.S. Cholera! A miałem nie pisać…

    1. 1. Na terenach, których przynależność okaże się nieustalona, do czasu podjęcia ostatecznej decyzji przez władze odnośne będą obowiązywać obydwa języki.
      2. Pisanie wciąga. [To pokłosie napisu, który widziałem kiedyś w sąsiedniej dzielnicy na murze: „Chodzenie po bagnach wciąga.”]
      Pozdrawiam

      1. Tekst z muru nieziemsko piękny.
        Na terenach spornych doradziłabym wprowadzenie języka chińskiego w mowie i piśmie.

      2. Herr Je! A toć tam wszyscy musieliby trzymać język za zębami. Nie wspominając nawet o piśmiennictwie. Może na migi da się dogadać?
        Pozdrawiam

    2. Z całym szacunkiem chciałbym stwierdzić, że ten, o którym mowa, okazał sie mistrzem w przekonywaniu nieuków, by byli dumni ze swego nieuctwa, chamów ze swego chamstwa, bezmyślnych, że są mądrzejsi od tych myślących, nieudaczników, że za ich niepowodzenie są winni wyłącznie ci, którym się powiodło – i uczynienia z nich swojego żelaznego elektoratu, dla którego jasne jest tylko to, co On głosi, nawet, gdy w tydzień później głosi coś przeciwnego.
      Czy to jest umiejętność w owej willi nabyta, czy też jest wytworem jego geniuszu, pozostawiam otwarte.
      PS. „On” dużą literą – naturalnie dla wyznawców.

      1. 1. Chyba właściwie od zawsze nasz system szkolnictwa preferuje naukę pamięciową, ignorując zupełnie wpajanie umiejętności myślenia i wyciągania wniosków ze znanych przesłanek. Dlatego trudno się dziwić temu, że spora część ludzi ulega potokowi wymowy mówców pokazywanych w telewizji, wykazując się skrajną naiwnością (no przecież by nie mówili, gdyby to nie była prawda?).
        2. Nie sądzę, że kolejne rządy chciały coś na tym polu zmieniać. Prostaczkami dużo łatwiej powodować.
        Pozdrawiam

  2. A czy nie jest / nie bywa coraz częściej tak, że prostaczkowie są zwyczajnie za głupi, by rozumieć treść i sens wydawanych im poleceń, podpowiadanych im nawet populistycznych [chorych] rozwiązań? Wszak mamy cywilizację [tak ją sobie nazywam] socjo-info-techniczną; człony można dowolnie przestawiać.. To już nie jest epoka kozika, kija i „Jasia – Złotej Rączki” majstrującego majstrującego sobie przy pasieniu krówki cep lub „ligawkę”. I wtedy… – „Nie pomogą dobre chęci, z g**na bicza nie ukręci”.

    1. Mam wrażenie, że w oczach władzy ludzie nie mają czegokolwiek rozumieć. Zadania, jakie przed nimi władza stawia, są dwa: [i] płacić podatki, [ii] co jakiś czas zagłosować tak, jak się do tępych łbów wbija.
      Pozdrawiam

    1. Bazować na ustaleniach Azjatów wydaje mi się ryzykowne. Zwłaszcza, gdy nazywają się tak swoiście.
      Pozdrawiam

Możliwość komentowania jest wyłączona.